Tegoroczna EDK była moją pierwszą. Miałem obawy czy dam radę dojść bo mam chory kręgosłup i jestem osobą trochę niepełnosprawną. Wybrałem czerwoną trasę. Wiem że modliła się za mnie mama bym dał radę.

Do ósmej stacji było bardzo łatwo, później cały czas rozmawiałem z Panem Jezusem i prosiłem o dar wytrwałości. Szedłem całą drogę zupełnie sam, za grupą młodych ludzi, dzięki czemu nie musiałem się martwić że gdzieś zabłądzę. Nie wiem jak przeszedłem odcinek od stacji XI do XIII. Tam przez te pola i błoto było dla mnie najtrudniej.  Wyprzedziło mnie sporo osób ale i tak doszedłem do Wąwolnicy przed godz. 7. Wtedy dopiero dotarło do mnie że dałem radę i zupełnie nie potrafiłem zrozumieć skąd ja miałem tyle siły.